wtorek, 4 października 2016

Październik miesiącem niekupowania.


Porządki w szafie zrobione, jest przestronnie, wszystko do siebie pasuje, jestem zadowolona. Ale przeglądając prasę znalazłam kilka fajnych fasonów swetrów, spodni i buty. Dookoła niezwykle sugestywne hasła, z gatunku moich 'ulubionych': must have sezonu, obowiązkowe w każdej szafie, itp. Tymczasem u Kasi z 'Simplicite' przeczytałam w jednym z jej ostatnich postów:

'(...) W zeszłym roku postanowiłam nie kupować nowych kozaków, tylko donosić stare (już kilkuletnie). W tym roku wyciągnęłam je i stwierdziłam, że przydałoby się kupić nowe. I nawet zaczęłam nowych szukać. A potem uświadomiłam sobie, że tak naprawdę to poruszam się po mieście głównie samochodem (albo komunikacją miejską, ale nie na długie dystanse) i w zeszłym roku kozaki miałam na sobie dosłownie kilka dni w ciągu całej zimy. A na co dzień chodziłam w sztybletach lub botkach. I tak, postanowiłam nie kupować nowych kozaków, tylko stare dać do ponownego odświeżenia u szewca w razie, gdy byłoby naprawdę zimno. Nie kupię tylko po to, żeby mieć (...)'.

Ostatnie zdanie. No właśnie. Świetne są te rozkloszowane sweterki, ale przecież mam w szafie 4 świetnej jakości, posłużą mi z pewnością jeszcze kilka lat. Liczba butów jest dla mnie w pełni wystarczająca i maksymalna biorąc pod uwagę gabaryty naszej szafki. Czemu zatem podświadomie daję się nakręcać, wracam do tych gazet, oglądam, czego tam szukam?

Mam pewien sekretny notes. Zakupo-notes. Od pewnego czasu zapisuję tam wszelkie potencjalne zakupy z kategorii extra w danym miesiącu. Kosmetyki, ubrania, książki, potencjalne wyjścia do kina, piekne rzeczy, które wpadły mi w oko, ale nie są mi niezbędne.
Przez cały miesiąc zapisuje wszystko wraz z cenami, a dzień po otrzymaniu pensji wracam do tych notatek, podliczam ile to by mnie kosztowało (zazwyczaj wychodzi jakaś zawrotna suma), a następnie wykreślam lub przenoszę na następny miesiąc, jeśli nie jestem pewna i nie mogę się zdecydować. Nad tym co zostało myślę jeszcze kilka dni i albo zamawiam, albo wykreślam.

Ta strategia z zakupo-notestem uratowała mnie już kilka razy przed zakupami bez sensu, tylko dlatego, że coś było takie fajne, ale niekoniecznie mi niezbędne, jak się okazało po przemyśleniu sprawy. Bardzo też działa na mnie podliczanie wszystkich pozycji z listy - zdecydowanie otrzeźwia. Bo jest trochę tak, że kupując kilka rzeczy w miesiącu po 50, 100 PLN w momencie płacenia nie odczuwamy tego jakoś boleśnie, wkońcu to nie jest jakaś ogromna kwota, ale już pod koniec miesiąca, kiedy te kilka zakupów się zsumuje wychodzi z tego poważna liczba.

Z październikowej listy wykreśliłam wszystko. Chciałam skorzystać z promocji na ulubiony krem, ale mam w łazience aktualnie jeszcze 1,5 tubki do wykorzystania, bardzo podobała mi się srebrna bransoletka, ale może poprostu dostanę ją pod choinkę. Nowe buty - fajny, wyjątkowy modny fason, ale... nie potrzebuję kolejnej pary.

Postanowiłam pójść krok dalej: w październiku nie kupuję nic poza żywnością. Warzywa, owoce, pieczywo, kasze. Nawet herbat mam spory zapas (uwielbiam próbować nowe mieszanki), trzeba zwolnić nieco miejsca w szafce, bo nic nowego się już nie zmieści. Podobnie z mąkami (eksperymentując z kuchnią roślinną mam w posiadaniu obecnie wiele oryginalnych rodzajów). Przykłady można by mnożyć, gdzie nie zajrzę, czają się jakieś zapasy.

Decyzja ta dała mi niezwykłe poczucie lekkości. Wszelki nadmiar obciąża, myślę sobie coraz częściej, że nie tylko nadmiar rzeczy, ale także pragnień i oczekiwań...

W połowie miesiąca dam znac jak mi idzie ;)



1 komentarz:

  1. z tymi butami to ja am problem....mam cała szafe butów, wszystkie skórzane bo tylko w takich moja stopa nie jest spocona ....ale i tak potrzebuje kolejnej pary sztybletów....noszę sie z tym zakupem i tłumacze sobie, że przeciez mam 3 pary innych, ale niestety wiązanych a ja potrzebuje czegoś szybkiego wsuwanego na raz dwa, bo kiedy berbeć mój płacze przy wyjściu z domu to każda sekunda wydaje się byc na wage złota;P...i eh kolejna para? sama nie wiem ale temat co jakiś czas powraca.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i pozostawienie po sobie śladu. Zapraszam ponownie :)